Wspominałam już, że jestem właścicielką Rumo, oraz jak weszłam w jego posiadanie.
Teraz chciałabym opowiedzieć jak to jest, kiedy mieszka się pod jednym dachem z tchórzofretką.
Przede wszystkim żywienie:
Whiskas i Kitekat uzależniają nie tylko koty, ale wszystkie zwierzęta, którym są regularnie podawane. Za namową weterynarza odstawiłam Kitekata, którym Rumo był karmiony przez poprzednią właścicielkę i zaczęłam mu dawać mięso. Na jednej ze stron znalazłam kilka cennych wiadomości na ten temat: „Tchórzofretkom nie wolno podawać surowego mięsa wieprzowego, gdyż może ono zawierać wirusy wywołujące śmiertelną dla nich chorobę Aujeszky. Niewskazane są również ryby karpiowate ze względu na zawartą w nich tiaminazę, która powoduje rozkład witaminy B1. Dlatego znacznie lepiej jest podawać ryby morskie.” (źródło:http://wetkros.republika.pl/futerka_2.htm).
Stwierdziła, że z tymi rybami nie będę przesadzać; Rumo dostaje mięso z całego kurczaka plus serca z tegoż. Gotuję to wszystko bez przypraw, studzę, rozdrabniam widelcem mięso z kurczaka, dodaję wszystkie chrząstki i skóry, serca kroję na cienkie plasterki; dzielę to na porcje, wkładam do woreczków śniadaniowych i mrożę. W ten sposób mam jedzenie przygotowane na miesiąc. Potem wystarczy tylko wyciągnąć jedną porcję, podgrzać lekko w piekarniku, dodać łyżkę oliwy z oliwek i gotowe!
Oprócz mięsa, które dostaje raz dziennie, Rumo ma stały dostęp do suchej karmy. Dwa rodzaje zmieszałam i dosypuję co jakiś czas: Prestige Kompletna karma dla Fretek Versele Laga Ferret Complete 1kg i Versele Laga Ferret Pro 3kg.
Oczywiście zawieszone ma też poidełko z wodą. Próbowałam z miseczką, ale zawsze wpadały tam szmatki, na których śpi, więc zawiesiłam poidełko.
Czasem dostanie pastę Vetoquinol CaloPet(to taki energetyczny dodatek żywieniowy), rodzynkę na osłodę, plasterek jabłka albo banana.
Trujące są: cebula, awokado. Po krowim mleku tchórzofretki mogą mieć silną biegunkę.
O tych trujących też wyczytałam, nie sprawdzałam wiarygodności informacji, ma się rozumieć.
Pamiętajmy, że tchórzofretka to drapieżnik, nie gryzoń, żywi się więc mięsem.
Teraz „przechowywanie”:
Rumowa klatka, odziedziczona po Lunie, ma wymiary 100x50x50. W niej wisi hamaczek, na którym lubi się wylegiwać, pod spodem kilka szmatek, kuweta, dwie miseczki, na suchą i mokrą karmę oraz poidełko.
Do kuwety wsypywałam do niedawna piasek, który można dostać w Rossmannie, szary zbrylający się, za około 8 zł. Piasek rzeczywiście zbrylał się, ale bardzo śmierdziało w domu. Kupiłam więc silikonowy, biały półprzezroczysty, który się nie zbryla, tylko wsiąka mocz pod spód a kupy się wybiera, 10 litrów za 38 zł. I bardzo jestem z niego zadowolona, w ogóle nie śmierdzi, estetyczniej wyglada; trzeba tylko częściej zmieniać piasek.
Rumo prawie cały dzień śpi. Pobiega piętnaście minut po domu i zwija się w kłębek w łóżku albo na czymkolwiek, co jest miękkie 🙂
Jeśli chodzi o załatwianie się: wie, że ma robić do kuwety, ale kiedy jest poza klatką, nie wróci, żeby się załatwić. Ustawiałam już dodatkowe w miejscach, które zabrudził, ale nic to nie dawało. Nauczyłam go, że jeśli nie ma kupy, to nie ma wyjścia. I skubaniec potrafi poczekać z kupą aż będę w pobliżu i patrząc mi głęboko w oczy zrobić swoje; jakby chciał udowodnić, że może już wyjść.
Następna z kolei – pielęgnacja:
Wizyty u weterynarza i obowiązkowe szczepienia.
Obcinanie pazurków jest absolutnie konieczne, inaczej się zadzierają i zahaczają o przeróżne niteczki, gałganki itp. i oczywiście jest to bolesne dla zwierzątka. Obcinać należy ze dwa milimetry za nerwem na pazurku, który jest doskonale widoczny. Jeśli ktoś ma problemy, lepiej udać się do weterynarza. Ja obcinam Rumo pazury sama; troszkę się wyrywa, wtedy przytrzymuję mu głowę ramieniem. Może brzmi to trochę drastycznie, ale tchórzofretki mają silne karki i szyje, za które można śmiało chwycić i mocno przytrzymać.
Czesanie nie jest konieczne, ponieważ tchórzofretki same pielęgnują swoje futerka. Jest jednak mile widziane, bo sprawia przyjemność zwierzątku i pozwala wydrapać porządnie miejsca trudno dostępne dla jego krótkich łapek.
I nareszcie zabawa:
A to już zależy od temperamentu Waszego pupila, ale na ogół wszystkie lubią wygłupy, często mówi się, że maja chorobę ADHD. Skarpety, papierki, kosze na śmieci, torebki, rękawy… wszystko może być placem zabaw. Mam tylko ważną uwagę: NIGDY NIE ZOSTAWIAJMY FRETKI BEZ OPIEKI. Te zwierzaki naprawdę są zwariowane, niepostrzeżenie mogą wejść do lodówki albo utopić się w klozecie.
Wskazane jest też wychodzenie na spacer. Koniecznie trzeba jednak prędzej zakupić specjalne szelki. Nie są drogie. Zdaję się, że za smycz dla Rumo zapłaciłam około 30 zł. Rozciągane są już znacznie droższe. Oczywiście można poszperać na allegro albo na stronach z fretkami.
Fretki mają fioła na punkcie rękawiczek lateksowych, zapewne z powodu ich zapachu.
Jeszcze jedna sprawa, kastracja albo czyszczenie. Podobno w przypadku samiczek jest to konieczne, bo inaczej dzieją się nieciekawe rzeczy; widziałam zdjęcia z zaropiałymi narządami rodnymi i wyliniałymi ogonkami. Samiec nie potrzebuje być kastrowany w ogóle, nawet wskazane jest, aby odczekać około roku, dwóch lat. Jednak podobno po wykastrowaniu albo czyszczeniu, zapach jest mniej intensywny. Nie potwierdzę tego, bo Rumo na razie jest niewykastrowany.
Na koniec ważna sprawa. Napiszę to, bo kiedy ja zastanawiałam się nad kupnem tchórzofretki, nigdzie takiej wiadomości nie znalazłam. TO NIEJ JEST ZWIERZĘ DLA OSÓB LUBIĄCYCH SPOKÓJ. Tchórzofretki hałasują w nocy wyjadając pokarm, potrafią się tak intensywnie drapać, że spadają z hamaka i nawet na to nie zwracają uwagi, tylko dalej się czochrają. Wymagają wyjątkowo troskliwej opieki: trzeba uważać wychodząc z nimi na spacer, łatwo łapią choroby. trzeba uważać, co jedzą, np. 5g cebuli to śmiertelna dawka! Nie jest to też odpowiednie zwierzątko dla dzieci, fretki mają ostre pazury i mocne zęby, nie tolerują tarmoszenia i ściskania.
Ale najważniejsze to: FRETKI CUCHNĄ. Właśnie tej informacji nigdzie nie znalazłam i czułam się oszukana. Oczywiście można się przyzwyczaić do tego zapachu, ale mimo to jest on nadal wyczuwalny. Fretki przy odbycie maja gruczoły, którymi wydostaje się wydzielina odstraszająca ewentualnych intruzów. Rumo wydziela to „coś” co jakiś czas przy robieniu kupy. Smród jest wtedy nieziemski.
Właściwie futerko ma przyjemny, piżmowy zapach, ale wydzielina śmierdzi potwornie i nie da się tego wyeliminować.
Kilka razy przeżywałam załamanie, ale zaraz ze wstydem myślałam, że przecież teraz to mój mały przyjaciel, zależny ode mnie i muszę się nim opiekować bez względu na zapachy.
P.S. Dopisuję to znacznie później, w maju: niedługo po tym, jak kupiłam silikonowy żwirek Rumo dostał od niego zapalenia i leciała mu krew z tyłka. Zamieniłam na drewniany brykiet, sypię mu go już trzeci miesiąc i jest ok.